Moje forum
Tereny Neutralne => TN => Wątek zaczęty przez: Nymphalis w Sierpień 06, 2013, 10:45:22
-
Las, w którym prawie zawsze panuje ciemność... Jednak jest to jedno z najlepszych miejsc na polowanie na zwierzynę, gdyż to właśnie tutaj występuje ona w największych ilościach. Ćmy latają tu i ówdzie, pohukiwania sów unoszą się w powietrzu, a czasem potężny, niedźwiedzi ryk spłoszy ptaki z gałęzi. Jest to miejsce, gdzie nawet najodważniejszemu kotu na karku przejdą ciarki... Kto wie, czy za kolejnym drzewem nie czyhają Dwunogi? Miejsce to znajduję się blisko Siedlisk Dwunogów. Albo nie wdepniesz w żelazną pułapkę.
-
Wkroczyła ostrożnie. Kluczyła między drzewami, błądziła po lesie. Była tu po raz pierwszy, chciała poznać teren. Wyczuwała zwierzynę, ale nie miała zamiaru polować. Wskoczyła na drzewo i obserwowała teren.
-
Wbiegł wciąż wściekły na CaroLyn, że tak mu zabroniła iść za kocurem. Przebiegł koło jakieś pasiastej kocicy, ocierając się o nią. Nawet nie zważył na to i dalej biegł przed siebie, właściwie prawie jak na ślepo. Aż wpadł w jakieś sidła. Coś mocno ścisnęło jego łapę, a jakby tego było mało zapadł się pod ziemię, jakaś pułapka.
-
Weszła. Szła dalej za kociakiem. Gdy nigdzie go nie zobaczyła, zaczęła węszyć.
-
Weszła powoli. Rozejrzała się po wielkim lesie. *Czarna kotka w zielonym lesie.... brzmi ciekawie* pomyślała i wskoczyła na najbliższe drzewo
-
Doszła do jakichś sideł.
- Roran? Jesteś tam? - zawołała
-
usłyszała jakieś głosy... *pewnie matka szuka swojej dzieciny* pomyślała. Usiadła na drzewie i z góry patrzyła na całą sytuacje...
-
Zacisnął mocno szczęki, by nie zacząć się drzeć jak go to teraz łapa boli. Prawa przednia łapa była uwięziona w oklepcu, chyba tak głęboko, że dopiero na kości się zatrzymało, jeśli jej nie złamało. Krew zaczęła płynąć po łapie, brudząc nawet ziemię w pobliżu.
-
Mimo swego ciepienia nadal nie chciał pomocy kocicy.
-idź sobie! Wszystko dobrze - syknął z dołu przez zaciśnięte zęby.
-
- Roran, posłuchaj mnie. Wiem, że chcesz być samodzielny, że chcesz pokazać, że sobie sam poradzisz, ale zrozum, że mały kociak w takiej sytuacji sobie nie poradzi. - mruknęła - Ale jeśli nie, to czekaj sobie, aż będziesz musiał z bólu odgryźć łapę.
-
- jak ją odgryzie będzie bardziej boleć- powiedziała na głos..
-
-Pff bo ty niby sobie poradzisz z tym? Hah, dobre... ałć - warknął a to ostatnie już tak cicho powiedział, bo gdy krzyczał do kocicy szarpnął uwięzioną łapą. A gdy one tak o tym odgryzieni, o nawet spodobał mu się ten pomysł. w sumie kość była już złamana to tylko ścięgna, trochę skóry i po łapie, będzie wolność. I 'jaki hardcor, ogdyzł sobie łapę'... no niezły pomysł.
-
zeskoczyła z drzewa i podeszła do kocicy
-takie mam pytanko... to twój.. yy,... synek?- zapytała i popatrzyła na sidła. *Mocny węzeł, silny chwyt.. ostre kolce wbite w łapę... nie jest dobrze*
-
-Ona nie jest moją matką i nigdy nie będzie! -warknął wściekły i przymierzał się do odgryzienia łapy.
-
- nie radzę tego robić- powiedziała- tylko pogorszysz swój stan. Możesz się wykrwawić.. i takie tam... radzę... Patrz.. widzisz to coś co ci się zaciska na łapie?- zapytała choć dobrze było widać- tam z prawej strony jest śrubka.. wyciągnij ją i po sprawie.. sidła się rozlecą- powiedziała i wróciła na drzewo
-
Zignorował czarną chocaiż jej pomysł był lepszy od odgryzania łapy.
-
- nie chcesz pomocy to nie- powiedziała- ja się nie wtrącam... i.. Jestem Aradia jakby ktoś pytał
wskoczyła znów na drzewo i wyciągnęła się na nim
-
Podążyła za głosami. Zobaczył koty i małego w sidłach. Usiadła i patrzyła. W tej sytuacji była neutralna, nie zamierzała pomagać - w końcu tamte koty nie były z jej Klanu. A im mniej konkurencji tym lepiej.
-
Wskoczyła na jakieś drzewo.
-
Zeskoczyła z drzewa i nie martwiąc się Roranem wyszła.
-
Można powiedzieć, że posłuchał tej Aradii i wyjął tą śrubkę, nie było za łatwo, ale jakoś ją wykręcił. Ostrożnie rozszerzył te żelazidła i wyjął łapę. Nieźle była poharatana. Usiadł pod ścianą.
-
I co.. czasem lepiej posłuchać- powiedziała - wyjdziesz sam czy pomóc?? Wiesz.. ze złamaną łapą daleko nie zajdziesz.
-
- nie odzywasz się... Uważam to za zgodę. Możesz być potem wściekły czy coś ale cóż poradzić- powiedziała. Wskoczyła do dołka i chwyciła kocię w pysk. Po czym zaczęła skakać po wystających konarach aż znalazła się na trawie. Postawiła małego na trawie. - Uwierz... nie jestem nadopiekuńcza i teraz nie będę ci truła czy coś...
Wskoczyła ponownie na swoje drzewo.
-
-Taa, wcale... w ogóle - powiedział i pokuśtykał pod jakieś leśne krzaki, które były w pobliżu. Ułożył się tam i zaczął lizać swą łapkę. Jego młode, kocie ciało dość szybko się regenerowało, więc jutro powinno być już dobrze.
-
no co??- zapytała- traktuj to jak... dobrą wolę- powiedziała- zwykle taka nie jestem...
-
-Phi... poradziłbym sobie sam, bez Twej 'dobrej woli' - powiedział i ziewnął zmęczony całą tą sytuacją.
-
- się już nie przekonamy..- powiedziała- chyba że...- urwała
-
-Chyba, że co? - spytał lekko zdenerwowany i zjeżył sierść na ogonie.
-
- chyba że znów znajdziesz się w takiej sytuacji- powiedziała nie patrząc na jego zachowanie- wiesz... nie wyglądasz na małego słodkiego kociaka Roranie
-
Nic się nie odezwał. A co miał powiedzieć? Przytaknąć? Co to to nie. Za dużo przeżył by być teraz mega swetaśnym kociakiem.
-
popatrzyła na Rarana...- No cóż- powiedziała i popatrzyła na niebieskiego ptaka siedzącego na gałęzi wyżej
-
_______________________
Nie mam już pomysłu co w takiej sytuacji może robić kociak?
Chyba muszę go jakoś szybko postarzyć do 2,5 lat xD
-
____________
okej... magiczny eliksir.. albo ktoś wtedy rzucił na cb urok i musisz jakoś spełnić klątwę.. coś czego twój kocurek nie lubi.. :P
-
________________________
O dobre z tym urokiem, a ja już chciałem pisac do Nymphalis czy mogę tam ot tak być dorosły bo jednak życie jedynego dzieciaka na forum jest nudne xD
-
______________________________________
A Dareczek myślał że niby życie młodego jest jakieś "wyjątkowe"?
-
__________________
xD... ale mam świetny pomysł.. W końcu w potrzebie poprosisz o pomoc bo jakoś tego nigdy nie robiłeś xD
-
________________________
Ni etyl wyjątkowe co raczej ciekawsze... tylko źle charakter mojego kocura wybrałem, ja jednak nie mogę być tym czarnym charakterkiem. Muszę chyba zmienić się... alboo... a nawet jeszcze nwm
E tam, na razie nie będzie proszenia o pomoc... tak samo jak długo na WP nie było przepraszania xDD
-
__________________
a ja.. uyyy.. jakoś mi się podoba bycie taką.. oschłą xD
-
_______________________________
__________________
a ja.. uyyy.. jakoś mi się podoba bycie taką.. oschłą xD
Śnieżynko nie zostań taką na zawsze ;P
-
________________________
A tu teraz same oschlaki, nie ma radości... bo tak stara czarna - wredna
mały czarny -wedota
biała duża - też taka jakaś surowa
Nymhalis już powiedziała, że mnie zatłucze
a reszty nie znam jeszcze tak z charakteru tu xD
-
__________________________
To może ja do was wpadnę bo się strasznieeeeeeeeeeee nudze ;)
-
_______________
ty... to jest plan... na WP tez się zmienie.. :P
Demon.. no cóż.. :P
-
______________________
nA WP? Ale to tak tylko na chwilę czy na zawsze? Niech będzie to pierwsze jak już musisz się zmieniać...
a wpadaj xD
-
Weszłam cicho stapając. Była noc. Najlepsza pora by wyjść z ukrycia.
_________________________________________
Śnieżynko mówię masz tam taka nie być bo Ci łeb ukręcę!!!!
-
skoczyła na ptaka. Ale umknął.
- eh... dzisiaj bez kolacji- powiedziała
____________________
haa!! Vienna to Lajna.. chyba tylko ona by mi łe ukręciła.. :P
-
________________________
(https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSUki9R7ki1K24LMCZzkGetgv9Si7pGZ5b9gQNh4Vul7t-E2GG-RQ)
-
-Kurde co wy macie tak wielkie żołądki, że tyle żreć musicie?- zapytał.
-Tamto to awet niedźwiedzia zamordowała i się jarała ile jedzenia...ahh szkoda gadać - burczał coś tam cicho ukryty pod tym krzakiem.
-
Wyczułam inne koty. Prychnęłam coś pod nosem.
_______________________________________
Spd sajonara!
-
- ja niedźwiedzi nie zabijam- powiedziała- nie dam rady... a ten ptak właśnie miał darowane życie
___________
nom co?? już wiem ;P
paa. :P
-
-Ależ oczywiście, że darowane. Ktoś po prostu polować nie potrafi na zwykłe małe ptaszki hahah - zaśmiał się z czarnej kocicy.
-
- ha ha... bardzo śmieszne wiesz- powiedziała- i wiesz... nie pyskuje się starszym
-
-A to ty już taka stara jesteś, że nazywasz się 'starszą'? Wow, ale ja nie pyskuję przecież więc czemu szukasz jakiś zbędnych wątów?
-
- wiesz... czasem to potrafisz kocicę zdołować...
-
-Na serio? Tak szybko się zdołowałaś, no nieźle.
-
popatrzyła na kotka- wiesz.. bez mojej pomocy tej łapki byś już nie miał... no mogłeś się też zdać na tę białą kotkę
-
-No chyba nie liczysz, że ci podziękuję... pff... Tak mówisz jakbyś na to liczyła - rzekł spokojnie.
-
- nie liczę na to- powiedziała- tylko chcę ci uświadomić dzięki komu tę łapkę jeszcze masz
-
-Tak, tylko to wygląda tak jakbyś się jednak upominała o te podziękowania.
-
- jakbym czekała na podziękowania to nie byłabym tu tylko u kilku innych osób- powiedziała
-
-Ahh... interesujące - powiedział.
-Z jakiego stada jesteś?
-
- dziwnie, że zaczęło cię to interesować- mruknęła- możesz zgadywać
-
-A to jak tak to mi się nie chce - powiedział i spojrzał na swoją kończynę, która już była całkiem zdrowa.
-
- no to wiedzieć nie musisz- powiedziała
-
-Ciekawa ta rozmowa-mruknęła pod nosem. Przyglądałam się innym.
-
-No nie muszę - mruknąłem.
-
- to po co pytałeś?- zapytała dociekliwie i zeskoczyła z drzewa
-
Kocur ostrożnie stąpał po terenie, w oddali słyszał jakąś rozmowę. Udał się w tym kierunku, zobaczył obce koty, usiał i przyglądał się.
-
- nie ważne- powiedziała w końcu. Zaczęła chodzić po łące. *Może upoluję jakąś myszkę* pomyślała
-
Popatrzyła z ciekawością na nowego kocura. Wyczuła Klan Rzeki. Zamruczała.
-
Ziewnął, nie było tu nikogo z jego stada więc trochę się nudził.
-
Hokori spojrzał na kocicę, nieśmiało się przywitał.
-Witaj.
-
Ślepia jej zabłysły. Poznała tego kota.
-Hay.
-
Spojrzałem na koty, nie widziałem jakiegokolwiek sensu by tu dalej przebywać. Wzrokiem chciałem znaleźć tamtą kocicę, tak z ciekawości co ona robi, lecz krzew w którym siedziałem trochę mi przeszkadzała. Wyjątkowo nie pewnie się spod niego wyczołgałem i rozciągnąłem ciałko. Ruszyłem przed siebie, wkraczając to coraz głębiej w las. W końcu zniknąłem (wyszedłem).
-
Rozglądnęła się po lesie... no cóż... *może zobaczę inne tereny* pomyślała i wyszła
-
Mruknęła. Oni poszli. Zobaczyła nowego. Przyglądała się badawczo.
_________________________________
Ziewnął, nie było tu nikogo z jego stada więc trochę się nudził.
Nie no!
-
Spojrzał na kocicę co się przyglądała, nieśmiało się przywitał.
-Witaj.
-
Mruknęła. Oni poszli. Zobaczyła nowego. Przyglądała się badawczo.
_________________________________
Ziewnął, nie było tu nikogo z jego stada więc trochę się nudził.
Nie no!
Upss...
-
Zamruczała i podeszła do kocura.
-Hya.
-
Spojrzał na kocicę i odpowiedział.
-Witaj.
-
-Cześć-odpowiedziała kocurowi.